W złodziejskiej "dziupli"
Treść
Mercedes-bus, dostawczy volkswagen i ford transit, skradzione kilka dni temu w Krakowie i Miechowie, trafiły do "dziupli" w gminie Gołcza. Tam rozpoczęto już ich "przeróbkę" na części. Demontaż został jednak przerwany nalotem miechowskich policjantów.
Na trop złodziei, specjalizujących się w kradzieżach busów, funkcjonariusze z sekcji kryminalnej miechowskiej komendy powiatowej wpadli już wiosną tego roku, kiedy na osiedlowych parkingach zabezpieczono kilka busów skradzionych w Krakowie. Mniej więcej w tym samym czasie w Miechowie skradziono 3 podobne pojazdy.
- To był sygnał, że zaczyna się coś dziać. Pracowaliśmy nad sprawą przez kilka miesięcy. W oparciu o zgromadzony materiał udało nam się wytypować osoby podejrzewane o przestępstwa związane z paserstwem - ukrywaniem, demontowaniem na części samochodów pochodzących z kradzieży oraz ich zbywaniem. Dwa dni temu zorganizowaliśmy zasadzkę. Wpadło w nią dwóch mężczyzn bezpośrednio zaangażowanych w ten proceder, tj. organizujących kradzieże samochodów i demontujących następnie pojazdy na części - mówi podisnp. Leszek Cichocki, komendant powiatowy policji w Miechowie.
Podczas policyjnej akcji zabezpieczono pięć samochodów, m.in. dwa mercedesy (sprinter i 711 D), dostawczy volkswagen i ford transit. Ich wartość policja szacuje na ok. 200 tys. zł. Niektóre były już pocięte na części, inne przygotowane do demontażu - z opuszczonym wałem napędowym i odkręconymi nadkolami.
- Obecnie wiadomo, że odzyskane samochody zostały skradzione z terenu Krakowa i Olkusza zaledwie kilka dni temu. Na posesji ujawniono też sporo części z samochodów fiat cinquecento i polonezów, których pochodzenie będzie teraz sprawdzane. W pobliskich zaroślach znaleziono natomiast tablice rejestracyjne, a także szczątki różnych plastikowych akcesoriów samochodowych i tapicerki, które dla zatarcia śladów były palone w ognisku - dodaje mł. insp. Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji.
Podczas policyjnego "nalotu" zatrzymany został 46-letni właściciel posesji oraz 53-letni mieszkaniec Miechowa. Decyzją sądu obydwaj zostali wczoraj tymczasowo aresztowani.
Z dotychczasowych ustaleń śledztwa wynika, że części samochodowe podchodzące z kradzionych pojazdów upłynniane były na giełdzie. Tam też przyjmowano konkretne zamówienia. Realizowano je w ciągu kilku dni. Jeśli było np. zamówienie na drzwi do mercedesa, kradziono auto tej samej marki, tego samego koloru i z tego samego rocznika.
80 proc. spośród skradzionych samochodów rozbiera się na części i sprzedaje na giełdach. Złodziejskie grupy działają według klasycznego schematu: najmłodsi kradną, kurierzy transportują kradzione pojazdy do "dziupli", "blacharze" rozbierają je na części, a "sprzedawcy" handlują nimi na giełdzie. Część skradzionych samochodów złodzieje przerabiają na "dubel" - nadają im numery identyfikacyjne pojazdów złomowanych, które posiadają prawdziwe dokumenty.
(Dziennik Polski)
Autor: M i R o