Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Upór kamieni

Budynki poklasztorne widziane od strony dawnej ulicy Wolbromskiej

Treść

Ogień w klasztorze Bożogrobców Miechowskich

Zaraz po przybyciu do Miechowa w 1163 roku bracia ze zgromadzenia zakonnego Stróżów Grobu Jerozolimskiego zabrali się do budowy niewielkiego klasztoru z kamienia. Była to, jak podają kroniki, pierwsza czynność zakonników po osiedleniu się w grodzie niedaleko od Krakowa.


W jakim zakresie i w jakiej formie klasztor był rozbudowywany w XIII wieku, w okresie powstania kościoła romańskiego, nie mamy pewnych wiadomości. W każdym razie zamienienie go przez króla Władysława Łokietka w 1311 roku na warownię w niczym nie mogło przekształcać jego architektury. Zamiana była zresztą tymczasowa - trwała tylko trzy lata.

Po pożarze w 1345 roku odbudową spalonego klasztoru zajął się proboszcz Benedykt, lecz gdy już dzieło budowlane kończył, w 1347 roku ogromny huragan dwukrotnie zburzył budowlę (7 marca i po 7 czerwca) tak, że musiała być wznoszona na nowo po raz trzeci. Pożar, który w 1379 roku zniszczył kościół romański, nie oszczędził niedawno odbudowanego klasztoru. Ponieważ zakon zyskiwał coraz bardziej na znaczeniu i poważaniu na ziemiach polskich, proboszcz Stanisław Stojko postanowił wybudować tu taką siedzibę, jaka by jego znaczeniu i godności odpowiadała. Tę nową okazałą i otoczoną murem klasztornym wykończył i urządził następca proboszcza Stojki - proboszcz Michał z Radomska.

Po kolejnym pożarze w 1506 roku proboszcz Tomasz z Olkusza odrestaurował spalone partie budynku i po odpowiednich przeróbkach urządził wokół wirydarza krużganki, na których odbywały się procesje, a wejście do nich z kościoła ozdobił pięknym kamiennym portalem renesansowym. W wirydarzu wybudował nową kaplicę Świętego Grobu; z tego też okresu pochodzą renesansowe obramowania drzwi i okien klasztoru. Następni proboszczowie; Henryk Firlej, a szczególnie proboszcz generalny Maciej Łubieński należycie ustawili nowicjat jako fundament istnienia i działalności zakonu. Dlatego też wyodrębnił go od pozostałej klauzury klasztornej i w miejscu, gdzie znajdowała się szatnia, urządził odpowiednie pomieszczenia dla nowicjuszów i ich magistra.

Następca Łubieńskiego, Achacy Grochowski, polecił położyć na krużgankach kamienną posadzkę, a do sypialni braci wybudować schody z dziedzińca klasztornego. Zapalonym kontynuatorem prac proboszcza Łubieńskiego był kustosz Jan Szakalski (od 1643 roku), który dokonał wielu zasadniczych przeobrażeń w obrębie zabudowań klasztornych. W połowie stycznia 1732 roku znów w klasztorze wybuchł pożar; jego pastwą padła znaczna część biblioteki. Zaraz potem kustosz Piotr Borowicz przebudował jeden z refektarzy w części gmachu, która przylegała do ogrodu klasztornego, godnie urządził go i przyozdobił i tam przeniósł resztki bogatego księgozbioru. Dzięki temu ocalała ona po "wielkim" pożarze w 1745 roku. Dodajmy, że po tym konkretnie wielkim ogniu, który strawił również całe miasto, restauracja klasztoru kosztowała ponad 70 tys. złotych polskich.

Protokół taksy murarskiej z 1749 roku wzmiankuje, że nie czekając orzeczenia kurii rzymskiej w sprawie subsydiów na odbudowę, zakonnicy sami, własnym staraniem i sumptem zaczęli przeprowadzać konieczne remonty, gdyż ani Generalis, ani kanonicy nie mięli miejsca, gdzie by głowę skłonili i musieli mieszkać extra conventum. Wydaje się, że w 1762 roku zasadnicza odbudowa budynków mieszkalnych była już zakończona, bo przyjęcie nowego proboszcza klasztornego Floriana Buydeckiego 8 października 1762 roku nastąpiło już w odrestaurowanym kapitularzu i dwóch refektarzach.

W tym czasie został wzniesiony nowy budynek łączący się z kompleksem budowli klasztornych od strony południowej na rozszerzonym aż do ulicy biegnącej na Wolbrom dziedzińcu klasztornym (tzw. pałacyk opacki). Po kasacie zakonu Bożogrobców w 1819 roku cały majątek - a więc i budynki poklasztorne - został zabrany przez skarb państwa. Nie naprawiany i w znacznej części stojący pustką czworobok budynku poklasztornego począł szybko popadać w ruinę. I ten stan trwa właściwie do dziś, choć upór wiekowych kamieni zdaje się być nieugięty i znosić wszystko...

(Dziennik Polski)

Autor: M i R o

Tagi: Upór kamieni