Na kraj i zagranicę
Treść
Dobiega końca skup kapusty i warzyw prowadzony przez krakowską firmę "Agrocentrum" na bazie zmodernizowanych i przystosowanych do tego celu magazynów w Charsznicy.
Tylko puste, drewniane palety o ściśle określonej pojemności do transportu kapusty przypominają, że jeszcze przed paroma dniami było tu tłoczno i gwarno. Teraz waga i winda towarowa mogą zasłużenie odpoczywać, coraz mniej do roboty mają zatrudnieni tu sezonowo ludzie. W chłodniach jest 1400 ton kapusty oraz 300 ton warzyw korzeniowych.
- Był to bardzo udany sezon skupowy. Przez ostatnie trzy tygodnie przyjmowaliśmy 80 ton warzyw dziennie. To swoisty rekord. Cieszę się, że główną masę towarową zdążyliśmy zmagazynować przed przymrozkami z końca października - mówił kierownik działu skupu Arkadiusz Maniak.
Magazyn może jeszcze przyjąć ok. 500 ton kapusty, ale zdaniem kierownika Maniaka trudno będzie się kontrahentom z tego wywiązać. Nie na wszystkich polach kapusta się udała, co także może się jawić swoistym szczęściem niektórych, tudzież smykałką do robienia sezonowych interesów.
- Zaproponowaliśmy wyższą i konkurencyjną cenę. Jako "Agrocentrum" za jeden kilogram kapusty płaciliśmy 18 groszy, inni dawali tylko 15 groszy. Poza tym każdą dostawę regulowaliśmy od razu gotówką. U nas nie trzeba było czekać na pieniądze. Ale za określoną w umowie kontraktacyjnej płacę oczekiwaliśmy solidności i dobrej jakości towaru - dodał.
Ta uwaga była zasadna, co jako jeden z nagannych przykładów oglądaliśmy w paletach przy głównym wejściu. Bywały bowiem dostawy - niektóre czekają na zwrotny odbiór - które nie spełniały nawet podstawowych norm jakości.
- Może ten kontrahent sam się wstydzi tego, co tu dostarczył i nie chce po to przyjechać. Z takim pseudoplantatorem na pewno w przyszłym sezonie nie podpiszemy umowy - pokazywał na rząd palet z wybrakowanymi główkami kapusty Arkadiusz Maniak.
Zgromadzony w chłodniach towar jest najwyższej jakości. Nie może zresztą być inaczej; część idzie na zaopatrzenie rynku wewnętrznego (markety, duże sieci handlowe), spora ilość jest również eksportowana za granicę. Made in Charsznica zobowiązuje, nie może być więc z jakością inaczej.
(Dziennik Polski)
Autor: M i R o
Tagi: Na kraj i zagranicę