Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Mogło być gorzej

Treść

Rolnicy z powiatu miechowskiego nie powinni narzekać na plony

Rozpoczynające się właśnie zbiory plonów w powiecie miechowskim nie będą w tym roku najgorsze. Najpoważniejszym niebezpieczeństwem była susza, która przez długie tygodnie nie dawała rolnikom spokoju i przede wszystkim nadziei, że zainwestowane nakłady przynajmniej się zwrócą. - Dzisiaj tej obawy już prawie nie ma. Szacujemy, że susza mogła spowodować szkody na około 10 proc. upraw. Mogło być gorzej - mówi Lidia Młyńska, naczelnik Wydziału Rolnictwa w miechowskim Urzędzie Miasta.
Taka opinia pojawia się często, zarówno wśród urzędników, jak i samych gospodarzy. Jeszcze półtora miesiąca temu wydawało się, że nic nie powstrzyma strat. Potem jednak kilka razy deszcz dał znać o sobie i rolnicy odetchnęli. - Na tym terenie mamy relatywnie bardzo dobrą glebę. W większości jest to ziemia III, IV kategorii. Zdarza się nawet lepsza, co nie jest bez znaczenia w przypadku suszy, a potem deszczu - mówi Włodzimierz Mielus, burmistrz Miechowa.

Potwierdza to Stanisław Gniewek, gospodarz z Antolki, uprawiający 18 hektarów pola. Nie jest to najwięcej - bo są też tacy, choćby w Boczkowicach, którzy przewyższają tę liczbę kilkakrotnie - ale w porównaniu ze średnią (np. 5-8 ha w gminie Miechów, ok. 6 w gminie Książ Wielki) zasługuje na uwagę. A wiadomo, że im większe pole, tym - w razie niepowodzenia - boleśniejsze straty. - Z tych 18 ha, aż 16 to zboże. Każdego rodzaju - pszenica, jęczmień, żyto czy owies. Liczyłem więc bardzo na deszcz. Nie było go w ostatnim czasie aż tak dużo, jednak wystarczająco, aby teraz nie martwić się o plony. Gleba odegrała duże znaczenie, bo jeśli jest dobra, to zatrzymuje wilgoć, nawet jeśli pada niezbyt często. W poniedziałek już po raz pierwszy testowałem zbiory kombajnem, dzisiaj po południu zamierzam poważnie rozpocząć prace - mówił nam do południa.

Z tą glebą też jest jednak różnie. Większość rolników w powiecie nie powinna narzekać, ale są też miejsca, gdzie - z jednej strony - są zbocza, z drugiej - trochę więcej piasku. A wtedy wilgoć tak nie trzyma.

- 30-40 km stąd, choćby w stronę Jędrzejowa, już jest inaczej. Tam gospodarze mają więcej problemów i pewnie teraz więcej zmartwień - mówi gospodarz z Antolki. I powtarza: - Jak rozmawiam z kolegami, to są zadowoleni. Mogę powiedzieć, że naprawdę nie jest źle - mówi Stanisław Gniewek, pokazując z wyraźną satysfakcją pełne kłosy pszenicy, na którą postawił w tym roku, zasiewając nią prawie 9 ha areału.

- Nie wszędzie tak jest - tonuje Lidia Młyńska. - Bardziej na południowy wschód znajdują się tereny położone na pagórkach. Z tego, co mi wiadomo, w okolicach Marcinowic czy Pojałowic więcej jest położonego zboża.

Nie zmienia to jednak faktu, że gospodarze nie narzekają. Albo przynajmniej robią takie wrażenie. Patrzą również życzliwszym okiem na plony po ich uprzednim nawiezieniu. - Nie ma co ukrywać - jak ktoś nie stosuje nawozów czy oprysków, może się teraz bardzo rozczarować - mówią. I to jest druga podstawowa przyczyna nie najgorszych zbiorów.

Cóż jednak z tego, skoro na wiele zysków liczyć nie można. Bardziej należy może mówić tylko o zwrocie poniesionych nakładów. Przynajmniej wśród tych rolników, którzy nie mają wielkich obszarów, czyli… prawie wszystkich. - Jeszcze niedawno miałem 25 ha, ale powoli rezygnuję z pola. Teraz zostało mi 18 ha, a i tak zbiory, praktycznie nie przyniosą mi zysków. Bo dzisiaj wszystko kosztuje. Za to, żeby rosło i za same zbiory trzeba zapłacić. Nie liczę przy tym swojej pracy - mówi Gniewek. - W naszej gminie niemal wszyscy korzystają z kombajnów, co podnosi koszty - mówi Krzysztof Czapliński, kierownik Referatu Rolnictwa, Gospodarki Gruntami i Ochrony Środowiska z Książa Wielkiego.

Może dlatego wcale nie odosobnione są przypadki, że rolnicy nie oddają od razu zboża do skupu, ale niektórzy czekają na lepszą cenę, np. wiosną przyszłego roku. Różnica może dochodzić nawet do 100 zł na tonie.

A skup w Miechowie jest jeden, prowadzi go Gminna Spółdzielnia, która także dba o swoje interesy. - Rolnicy otrzymują tylko 50 procent za oddane zboże. Za drugą połowę dostają bony do zrealizowania w GS-ie. Mogą za to kupić np. opał czy nawozy - mówi naczelnik Wydziału Rolnictwa z miechowskiego urzędu.

- Daleko do rewelacji, ale źle też nie jest. Mogło być gorzej - powtarza Stanisław Gniewek. Żniwa zaczynają się na dobre.

(Dziennik Polski)

Autor: MiRo

Tagi: Mogło być gorzej