Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Co by tu jeszcze ukraść, panowie?

Treść

Wyrwane włazy odsłaniają czeluści niezabezpieczonych studzienek kanalizacyjnych, okna bez szyb, a nawet bez futryn, sterty gruzu, wystający szczątkowo z porozbijanych murów drut zbrojeniowy, rozszabrowane do ostatniego elementu wnętrza - to jakby obraz po niedawnym nalocie superfortec. A przecież w byłym Przedsiębiorstwie Zbożowo Młynarskim "PZZ" SA w Kozłowie wyjątkowo pokojowo. Taki krajobraz po bitwie pozostawiły zorganizowane lub mniej zorganizowane grupy tzw. zbieraczy złomu.
Nie ma tu już co ukraść, bo wszystko co nadawało się do wtórnego wykorzystania już wykorzystano. Widzieliśmy nawet fachowo rozebrane bocznice kolejowe, wyrwane podkłady i szyny, po których jeszcze kilka lat temu podjeżdżały transporty ze zbożem, a odjeżdżały z produktami w postaci różnego gatunku kasz i mąk.

Przy okazji zbliżającego się okresu skupu zbóż - tym razem ze zbiorów 2003 roku - zwyczajowo wracamy do tematu. I rutynowo - już od 1999 roku - odnotowujemy, że interwencyjnego skupu na bazie kozłowskiego zespołu spichlerzy i młynów nie będzie. Pozostała na pamiątkę zwalista bryła zakładu, po której jedynie hula wiatr. I ten sam dylemat co z tą ruiną uczynić. Pomysłu na razie brak.

(Dziennik Polski)

Autor: MiRo